We współczesnym języku rosyjskim słowo smakosz nazywa się zarówno osobą, która kocha dużo i smaczne jedzenie, jak i osobą dobrze zorientowaną w gotowaniu, koneserem wykwintnej kuchni i wyśmienitych potraw. Co ciekawe, we francuskim, skąd wzięło się to słowo, pojęcia te są rozdzielone.
Smakosz i smakosz
Według słownika francuskiego narodowego centrum zasobów tekstowych i leksykalnych (Center National de Ressources Textuelles et Lexicales) w języku francuskim występują słowa „gourmet” i „gourmand”.
Słowo „smakosz”, wymawiane „smakosz”, oznacza osobę, która zna smak i umie cieszyć się winem. W drugim znaczeniu – kogoś, kto ceni jakość, wyrafinowanie stołu i poszczególnych dań. Słowo „smakosz” wymawia się „smakosz”, więc nazywają je smakoszem, osobą głodną jedzenia lub pojedynczych produktów, w innym sensie - taką, która kocha dobre jedzenie i potrafi je docenić.
Słowa „smakosz” i „smakosz”, jak wyjaśnia słownik, nie są wymienne. Na przykład „gourmand” może być wielkim fanem czekoladek, ale nie może docenić specyfiki smaku tego lub innego rodzaju czekolady, jak robi to „smakosz”.
Sami Francuzi nie znają dokładnie tego samego rdzenia, czy słowa „smakosz” i „gourmand” są spokrewnione, czy też mają inne pochodzenie. W języku francuskim istnieje również pojęcie „gourmandise” – gourmand, które można również przetłumaczyć jako obżarstwo, obżarstwo. Kościół katolicki zalicza smakoszy do siedmiu grzechów głównych.
W 2003 roku grupa inicjatywna zwróciła się do papieża Jana Pawła II z prośbą o zastąpienie słowa „gourmandise” innym określeniem grzechu obżarstwa. Nie znaleziono jednak nic bardziej odpowiedniego.
Znani smakosze
Historia zachowała nazwiska wielu znanych smakoszy. W niecałe osiem lat mieszkający w połowie XIX wieku właściciel ziemski Tambow Rachmanow zjadł fortunę odziedziczoną po wuju w wysokości dwóch milionów rubli. Zwykły obiad dla dwóch lub trzech osób kosztował go ponad tysiąc rubli. Warto zauważyć, że rubel był wtedy o kilka rzędów wielkości solidniejszy od obecnego rubla.
Ten otyły dżentelmen niemal codziennie wymyślał nowe potrawy i starał się prześcignąć rzymskich cesarzy luksusem stołu. Wiele wysiłku włożono w przygotowanie drobiu. Kurczaki, kaczki, gęsi i indyki przed ubojem były karmione owsianką z truflami. Dla samego mistrza na stole nie podano całego ptaka, ale tylko najsmaczniejsze kawałki.
Nawet najzwyklejsza kasza gryczana była niesamowicie smaczna u Rachmanowa. Ugotowano go w bulionie z cietrzewia z dodatkiem sera Roquefort. Spośród ryb wolał potrawy z rzadkich ryb karpiowych, które złowiono dla niego w dopływie Donu do Sosny i mu dostarczono.
Generał Ragzin, właściciel ziemski z prowincji Oryol, był znany jako wielki zbieracz. Obiady u niej trwały siedem godzin. Podawano ponad dwadzieścia rodzajów płatków śniadaniowych, a także niezliczoną ilość marynat i marynat. Pod koniec życia inny wielki smakosz, syn hrabiego Zavadskiego, znalazł się w stanie bliskim ubóstwa. Po prostu kochał ananasy. Jadłem je na surowo, gotowane, a nawet sfermentowane. Fermentowano z nim jak zwykłą kapustę.
Nikita Vsevolodovich Vsevolzhsky zasłynął z częstych świąt gastronomicznych w latach czterdziestych XIX wieku. Nawet zimą podawał na deser świeże truskawki ze śmietaną. A ryby wysyłane do niego pocztą z Uralu często przywoziły cztery osoby. Ponadto Wsiewołżski był świetnym dowcipem. „Dobra kuchnia to pożywne jedzenie dla czystego sumienia” – mawiał.