Lufthansa jest największą linią lotniczą w Europie i piątą na świecie, z dużą liczbą osób korzystających z jej usług każdego dnia. Jednak czasami tysiące ludzi są zmuszone siedzieć na lotniskach, czekając na odwołane loty z powodu strajków konduktorów pokładowych firmy.
31 sierpnia, 4 i 7 września dziesiątki pracowników linii lotniczych odmówiły podjęcia pracy. Pierwszy strajk miał miejsce tylko na lotnisku we Frankfurcie, potem dołączyły do niego Berlin i Monachium. W ostatniej akcji, która trwała cały dzień, wzięli udział przewodnicy pokładowi z sześciu niemieckich miast: oprócz pierwszych trzech dołączyli do nich także Hamburg, Dusseldorf i Stuttgart. Średnio Lufthansa traciła 5-10 milionów euro za każdy dzień strajku.
Żądania pracowników firmy nie zmieniają się – chcą pięcioprocentowej podwyżki płac. Tymczasem dziennikarze już ochrzcili akcję stewardes mianem „powstania tych, którzy dobrze zarabiają”. Pensja stewarda nowicjusza wynosi półtora tysiąca euro. Stewardessa z dziesięcioletnim doświadczeniem zarabia średnio około trzech tysięcy euro, a maksymalna pensja starszej stewardesy oscyluje w okolicach siedmiu tysięcy euro.
Ponadto pracownicy linii lotniczych są niezadowoleni, że Lufthansa zatrudnia do lotów pracowników zewnętrznych. Biorąc pod uwagę fakt, że w związku z kryzysem linia planuje obciąć część swoich pracowników, najemni pracownicy stanowią realne zagrożenie dla etatowych stewardes.
Na razie kierownictwo Lufthansy jest gotowe jedynie podnieść wynagrodzenia swoich pracowników o 3,5%. Uderzający stewardzi nie są z tego zadowoleni, a wszystkie strony nadal stoją na swoim miejscu, nie osiągając konsensusu. Niewykluczone, że w przyszłości może dojść do większej liczby akcji protestacyjnych organizowanych przez związek zawodowy.
Strajk pracowników linii lotniczych dotknął także Rosjan. Kilka lotów do Moskwy i Petersburga zostało odwołanych. Poczta Rosyjska ostrzegła już swoich klientów, że ze względu na chwilową przerwę w pracy Lufthansy niektóre przesyłki mogą być opóźnione o okres około 5 dni.